Rijad nie jest jakoś szczególnie ciekawym miejscem na spędzanie Ramadanu – wszędzie pustki, witryny sklepów zabite przysłowiowymi "dechami", restauracje wyglądają jak wymarłe – krajobraz niczym z filmu o zombie. Gdyby nie umiarkowany tłok na ulicach, to można by pomyśleć, że to wymarłe miasto. Harmonogram korków na głównych arteriach dopasowuje się do godzin pracy sektora publicznego – poranny szczyt przypada na 10 rano, wieczorny – na 2-3 po południu.
W hotelach, w których do tej pory miałem przyjemność spędzać czas, kwestie żywieniowe rozwiązywane są w różny sposób - "room service" działa w czasie Ramadanu zupełnie normalnie. Śniadania za to albo serwowane są do pokoi bez dodatkowej opłaty lub zapraszani jesteśmy do zaimprowizowanej restauracji gdzieś w piwnicy czy na wyższym piętrze. O sposobie rozwiązania tego "problemu" jesteśmy informowani w bardzo dyskretny sposób przez obsługę hotelu - tu, aktualnie przebywam szeptem oznajmiono mi, że śniadanie serwowane będzie za tymi zamkniętymi drzwiami bez napisu, na prawo od windy... Konspiracja związana jest z tym, że w Arabii Saudyjskiej przestrzegane są ścisłe regulacje dotyczące spożywania czegokolwiek w miejscach publicznych w trakcie świętego miesiąca. Za niedostosowanie się można dostać pieczątkę „final exit” i bilet do domu.
Przydaje się umiejętność planowania – zakupy żywieniowe należy zrobić trochę wcześniej, bo zaopatrzenie sklepów w czasie Ramadanu będzie takie samo jak wszystko inne – słabe, ospałe, niekompletne. Nie bez przyczyny gazety informowały o wzroście sprzedaży wszystkiego co jadalne o ponad 50%. Co ciekawe ostatni "przedramadanowy" weekend również w Bahrajnie przebiegał pod znakiem zbliżającego się postu – miasto tonęło w korku, w którym ponad połowa samochodów to przyjezdni (KSA, Kuwejt, Qatar), kolejki do kas kinowych długie na kilkaset (!) metrów, kompletny brak miejsc w restauracjach serwujących dobre wina...
Po zachodzie słońca miasto wraca do życia - ludzie dosłownie wylewają się z restauracji i centrów handlowych przez całą noc - do około piątej nad ranem, kiedy poranny Adhan sygnalizuje wschód słońca - aktualnie post trwa ponad 13 godzin dziennie (porównajcie to z długością dnia w Polsce o tej porze roku). Za rok będzie jeszcze trochę dłuższy, bo zacznie się w ostatnich dniach czerwca.
Hmmm... jest jakieś pozdrowienie funkcjonujące w okresie Ramadanu?
OdpowiedzUsuńTak jak u nas "Wesołych Świąt"?
Dzięki ;-)
Ramadan Kareem!
UsuńWyobraź sobie Ramadan w Skandynawii, gdzie na przykład dzisiejszy dzień ma trwać 17h 51m 09s. Tym bardziej, że tutaj od świtu do zmierzchu nikt nie chowa jedzenia.
OdpowiedzUsuńCo tam robisz i jak czujesz się w kulturze burek?
OdpowiedzUsuńBurki to możesz spotkać tylko w Afganistanie :)
Usuńco do religi muzułmańskiej
OdpowiedzUsuńhttp://themuslimissue.wordpress.com/2013/05/04/the-punishment-for-reading-bible-in-saudi-arabia/
podłączam się pod pytanie na górze plus: w jaki sposób można się udać do AS? ze strony naszego MSZ-u wynika, że jest to niemal niemożliwe, jeśli żadna firma z AS na nie zaprosi.
OdpowiedzUsuńMoże nie jest to najciekawsze miejsce na Ramadan, ale da się przyzwyczaić;-) Człowiek w sumie wtedy odpoczywa od wszystkiego, a to, że wszędzie pustki - trudno, bywa i tak;-)
OdpowiedzUsuńJak minął Eid al-Adha w miejscu, w którym mieszkasz?
OdpowiedzUsuńCiekawy blog, dodaję do obserwowanych i w wolnej chwili zapraszam do mnie :)
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/no-woman-no-drive-nowy-hit-w-sieci/jehwl
OdpowiedzUsuńach Ramadan....właśnie się wybieram... :)
OdpowiedzUsuń