poniedziałek, 2 stycznia 2012

Rozrywka w Arabii Saudyjskiej

Już sam fakt poruszenia przeze mnie tego może zasugerować pewne problemy natury rozrywkowej w tym kraju. Dojrzały samiec po pracy może się rozerwać w następujący sposób: zasiąść na kanapie przed telewizorem oglądając mecz, popijając sok pomarańczowy (względnie jabłkowy, czy też bezalkoholowego holstena, co by poczuć się jak samiec stereotypowy) lub udać się 30 km za miasto do jednej z wielu "miejscówek" - bo ciężko to nazwać restauracją - celem oddania się nałogowi palenia Shishy, czyli fajki wodnej. Para samców może udać się do kafeterii celem spożycia trunku utrudniającego zaśnięcie i debatować do późnej nocy. Tubylcy do rozrywek zaliczają jeszcze jedzenie oraz robienie zakupów. O ile kuchnia arabska jest moim skromnym zdaniem fantastyczna i zasługuje na osobny post, to robienie zakupów zawsze było dla mnie bardziej koniecznością niż rozrywką, więc skupię się na wspomnianej wcześniej "Sziszy"…

W stolicy Arabii nie znajdziecie restauracji, w których można palić faję (należy wyjechać kawałek za miasto), chociaż palenie papierosów jest dozwolone praktycznie wszędzie. Za to w Jeddah czy Al Khobar barów i restauracji oferujących Shishę jest naprawdę sporo. Do wyboru mamy mnóstwo smaków i odmian: z lodem i bez, świeże i "suche", truskawkowe, miętowe, jabłkowe, winogronowe… - I powiem uczciwie, że spełnia to rolę podobną do picia piwa ze znajomymi w lokalu - rozwiązuje język, rozluźnia mięśnie twarzy odpowiedzialne za uśmiech, poprawia samopoczucie… tylko po wieczorze spędzonym z fają w ustach nawet buty nabierają aromatu tytoniu zmieszanego z jabłkiem i truskawką…


Fotka zapożyczona z bloga http://migratingme.wordpress.com/

Kin, muzeów, parków, tutaj nie ma, a do barów i knajp udajemy się w męskim towarzystwie i liczymy na to, że akurat nie będzie to "prayer time", co by nie stać jak kołek pod drzwiami czekając aż otworzą...

BTW. Przebywający tutaj niedawno kolega z Amsterdamu opublikował na fejsbuku zdjęcie, na którym dzielnie walczy z fajką w barze. Fotka wywołała lawinę komentarzy (głównie po holendersku), z których większość sprowadzała się do czegoś w rodzaju: "...a podobno w Arabii nie ma nawet piwa!”.

3 komentarze:

  1. A faktycznie nie ma piwa? Nie ma knajp gdzie można by się w "normalny" sposób rozluźnić? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli do piwa zaliczyc wpomnianego w notce Holstena, Budweisera albo jakis inny bliskowschodni bezalkoholowy wynalazek to "piwo jest" :)
      W krolestwie nawet plyny do plukania ust np. Colgate chwala sie nalepkami "alkohol free" :)
      Alkohol jest dostepny dla kogos kto musi go miec i wie gdzie/u kogo go szukac.Pedza go beduini na pustyni, przemyt z panstw osciennych kwitnie.
      Mozna pojechac,rozerwac sie do Bahrajnu, wielokrotnie wspominanego na tym blogu.
      Chodza tez sluchy, ze pracownicy wyzszego szczebla duzych koncernow np. naftowych ktorzy pochodza z Ameryki lub Europy maja "na campach" dostep do destylatow, nie koniecznie naftowych ;)
      Desperaci potrafia wypic plyny do czyszczenia toalet i inne swinstwo przy ktorym denaturat to gdanski Goldwasser.
      Najgorzej ze delikwent przywieziony do szpitala z zatruciem alkoholowym lub marskoscia watroby - jesli uda sie go uratowac, zostaje poddany sledztwu ktore ma wyjasnic co pil,z kim, kto mu udostepnil, skad mial itd,itp.Sledztwo moze sie rozciagnac na wszystkich pracownikow danej firmy lub miaszkancow campusu...co wcale nie jest przyjemne. Kary sa dosc drakonskie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Dobrze się Pana czyta:) proszę o więcej. Pozdrawiam Iwona

    OdpowiedzUsuń