niedziela, 18 marca 2012

Arar...

W Rijadzie jest ostatnio bardzo wietrznie. Pogoda w kratkę – jak wieje, to znaczy, że lada moment zmieni się temperatura – wprawdzie pula zjawisk atmosferycznych o tej porze roku jest tu dość ograniczona, ale mimo wszystko codziennie daję się zaskoczyć. Albo burza piaskowa, albo gorąco (30 stopni) i sucho, albo zimno, bo nawiany kurz kompletnie zasłonił słońce i momentalnie robi się zimno. Zadziwiające jest, że samoloty startują w taką zakurzoną pogodę bez większych trudności. Dziś miałem okazję przelecieć się do położonej na północy, niedaleko granicy z Irakiem miejscowości Arar. Na lotnisku w Rijadzie bałagan jak zwykle – na bilecie widnieje numer gate-u 36, na tablicy ogłoszeń 32, a samolot zaparkowany jest przy 37. Oczywiście w informacji uparcie twierdzą, że mam się stawić do 36, gdzie trwa już odprawa do innego lotu. Zadziwiające jest, że na wszystkich tablicach ogłoszeniowych informacja o odlotach prezentowana jest w dwóch językach na przemian z… reklamami. Nie wiem czy jest coś bardziej frustrującego od gapienia się w 30 calowy telewizor kineskopowy, na którym przewija się drobnym maczkiem rozmazana lista odlotów – najpierw w języku arabskim (30 sekund), następnie w języku angielskim (10 sekund), a następnie pojawia się reklama lub informacja o lotnisku - w języku arabskim, więc strzelam tylko, że pewnie chodzi o coś w zasadzie autopromocji lotniska.

Wyobraźcie sobie, że spieszycie się na samolot, a zamiast rozkładu jazdy wyświetlają wam reklamę proszku do prania… Paranoja jakaś. Ale udało się. Wyleciałem. Biznes klasą, dla odmiany (oczywiście zdobycie w Arabii Saudyjskiej biletu na lot krajowy z wyprzedzeniem mniejszym niż dwutygodniowe graniczy z cudem, więc podjęto decyzję o locie biznesem…).


Tak wygląda Półwysep Arabski z okna samolotu w trakcie trwania burzy piaskowej… Prawda, że ciekawy widok?

“Panie i panowie, witamy w Arar, czas lokalny to 8:50, temperatura na zewnątrz wynosi 1 stopień Celsjusza” - taki komunikat wygłosiła dziś rano stewardessa. Zdziwienie z mojej było o tyle duże, że jak wróciłem przedwczoraj z Polski do Arabii, zostawiłem w mieszkaniu zarówno zimową kurtkę, jak i czapkę. Duży błąd. Lotnisko w Arar jest tak małe, że port lotniczy w Pyrzowicach przy nim to ogromny port lotniczy (ale jest!). Samolot parkuje pod samym wejściem do terminala odpraw/przypraw(?), odbieramy bagaż, bierzemy samochód, bo nie ma żadnych taksówek i jedziemy pracować... c.d.n.

1 komentarz: