niedziela, 10 listopada 2013

Deszcze niespokojne...

Od razu na wstępie przepraszam za sporą przerwę w pisaniu. Otrzymałem bardzo dużo krytycznych komentarzy związanych z tym, że tak bardzo narzekam na kulturę kraju, w którym przebywam. Prawda jest taka, że narzeka się o wiele łatwiej, niż chwali i do narzekań każdy Polak jest przecież pierwszy. Tak na dobrą sprawę wszystko zależy od nastawienia - a moje powoli się już zmienia na ten przysłowiowy "plus".

Przyleciałem wczoraj do Dżuddy. Samolot był na czas, a po wyrobieniu sobie statutu milowego Saudi Airlines coraz częściej udaje mi się nawet załapać na miejsce w tzw. "exit row", więc latanie samolotami nie jest już tak męczące – w trakcie dwugodzinnego lotu można chociaż rozprostować nogi. Hotel nie przysłał taksówki - nie ma problemu - nauczyłem się już negocjować z lotniskowymi taksówkarzami, więc nie płacę fortuny za transport (Europejczyk na lotnisku traktowany jest przez taksówkarską mafię lotniskową tak samo, jak każdy przyjezdny w Polsce - należy go hojnie wycisnąć). W hotelu dostałem "upgrade", bo nie dość, że zawalili temat podwózki z lotniska, to jeszcze dali mi pokój dla palących. Tu mała dygresja: hotele w Arabii Saudyjskiej przeważnie posiadają jedno lub dwa piętra dla niepalących (tylko), więc pamiętajcie o tym robiąc rezerwację. Jeśli palicie - to polubicie to miejsce - bo palić można praktycznie wszędzie. Choć ostatnio przybywa miejsc, w których pojawiają się znienawidzone znaki "zakazu" spożywania papierosów (lotnisko, supermarkety, z rzadka restauracje).

A wracając do tematu - w Dżuddzie padał dziś deszcz. 


Tak wygląda świat obserwowany z samochodu w kilka minut po tym jak zacznie padać...

Niby nic szczególnego, ale ludzie cały czas pamiętają wydarzenia sprzed kilku lat, kiedy 3 godzinne opady spowodowały śmierć ponad stu osób i gigantyczne straty materialne. Dżudda po dziś dzień nie ma systemu kanalizacji burzowej, więc woda lejąca się z nieba stoi na ulicach i wszelkiego rodzaju zagłębieniach aż nie wyparuje. W grunt nie wsiąknie, bo to skała. Biuro, w którym dziś rano przebywałem opustoszało jeszcze przed godziną 11 rano... Ludzie w pośpiechu ruszyli odbierać dzieci ze szkół (jeden po drugim osoby, z którymi pracowałem dostawali smsy ze szkoły z informacją, że o 12.30 szkoła zostanie zamknięta i należy zabrać dzieciaki do domów). Nie wyobrażałem sobie, że można tak poważnie traktować zwykły deszcz! W godzinach popołudniowych na ulicach było dziś... gęsto. Błoto lało się z nieba przez około 3 godziny. Strat w ludziach chyba nie było, bo do tej pory ruch zelżał - wyglądając przez okno widzę nawet, że świeci już słońce a na termometrze zamontowanym na bloku reklamowym pobliskiego banku widać liczbę 31 (stopni Celsjusza). Zima się zbliża wielkimi krokami!

8 komentarzy:

  1. Miło widzieć Twój powrót :-)
    Osobiście właśnie wróciłam z Egiptu i też mam kilka wniosków na temat Beżowego Świata. Cóż.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz. I wcale nie uważam że narzekasz i krytykujesz. Po prostu fajny blog z Twoimi obserwacjami z tego jakże odmiennego świata. Keep doing! I dzięki :) Agata

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki za kolejny wpis - na który czekałem z niecierpliwością, podejrzewając nawet że przy okazji ramadanu naraziłeś się (np. jedząc publicznie) i przestałeś pisać, ot wyobraźnia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, w końcu! Zajrzałam tu dziś bez nadziei, a proszę! Tylko jakoś dziwnie, jakby żony ze Stepford w męskim wydaniu ;)
    Tak, tak, zdecydowanie trzeba przestać krytykować cudne miasto Jeddah. Pomyślmy, plusy.....eeee, niestety nic nie wymyśliłam. A akurat tam byłam. Ciekawe, czy ci od krytycznych listów też?
    pozdrawiam i życzę siły
    Marta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat w pełni Cię rozumiem, że krytykujesz. To co czytam o KSA przeraża mnie i zniesmacza. Nigdy jako wyznawczyni filozofi gender i fanka Kazi Szczuki bym tam nie wjechała, w pierwszy dzień dostałabym baty i areszt. Pozdrawiam. Joanna

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przejmuj się. Wiele osób czyta twój blog po to żeby odpocząć od blogów które chwalą KSA (lub inne kraje Zatoki )milcząc o tym co tam jest nietentegowate.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej.... Fajnie że znów napisałeś. Z przyjemnością czytam Twój blog... Nie przestawaj :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo się cieszę, że Pan wrócił. Fajnie poczytać jak wygląda kultura i obyczaje w obcych krajach, szczególnie tak egzotycznych. Nie ma znaczenia czy się narzeka czy nie, ważne żeby przedstawiać rzeczywistość. Oby tak dalej. Dzięki. :)

    OdpowiedzUsuń