sobota, 11 maja 2013

Proszę przodem, proszę...

Oczekiwanie w kolejce do wstępu na pokład samolotu na lotnisku w Dammam: kilkadziesiąt osób stoi cierpliwie w długim ogonku, przy drzwiach kasują bilety... Dwóch radosnych Saudyjczyków podchodzi z boku bez czekania i jakby nigdy nic przedstawia bilet z roszczeniem wpuszczenia na pokład. Szybkie spojrzenie z miną "gdzie się pchasz pustaku jeden?" sprawia, że agent serdecznie się uśmiecha (Saudyjczycy to najprzyjaźniejsi ludzie na Ziemi - każdy to powie!), a następnie pokazuje mi, żebym szedł przodem. Dziękuję panu! Ale pięćdziesiąt osób za mną musiało to przełknąć... Nikt nic nie powiedział.

Dotarłem do biura. Sytuacji na ulicach opisywać nie będę, bo będąc w Dżeddzie nauyczyłem się już po prostu nie zwracać na ten syf uwagi - jeżdżę taksówkami... Podchodzę do recepcji, podaję imię i nazwisko klienta, z którym mam umówione spotkanie, przedstawiam swoje ID i... ktoś w połowie zdania robi dokładnie to samo. Z doskoku. Jakby mnie tam nie było i oczekuje obsługi natychmiast. Mało tego, w trakcie wymiany zdań podchodzi osoba trzecia i bez zwracania jakiejkolwiek uwagi na cały świat - zadaje o coś pytanie, angażując uwagę recepcjonisty w stopniu uniemożliwiającym obsługę dwóch już oczekujących zdarzeń ...

Tak, teraz już wiem, to nie był sen - po prostu wróciłem do Arabii Saudyjskiej. Ten jakże normalny obrazek braku wychowania, chamstwa i nie wiem czego jeszcze to tutaj normalna rzecz... W języku komputerowym powiedziałbym, że cały ten funkcyjny bajzel oparty jest na przerwaniach ;)

Zderzenie z rzeczywistością po wakacjach jest nieuniknione. Wszędzie te nieogolone, złowrogie twarze. Z każdej strony złość i wilcze spojrzenia... Ehh... 4 dni pozostały do weekendu.

PS. Osobom, które sporo latają polecam lekturę książki The Naked Pilot: The Human Factor in Aircraft Accidents autorstwa Davida Beaty-ego (ostatnie wydanie z 2011 roku). Spośród wielu analizowanych tam przypadków tzw. czynników ludzkich i ich wpływu na przebieg katastrof lotniczych, szczególnie jeden kwalifikuje się jako odpowiednik nagrody Darwina (tej, w których punkty przyznaje się za bezsensową śmierć). Szkoda tylko, że razem z kapitanem odeszło prawie 300 osób... Rijad, Saudi Airlines z 1980 roku. Coraz mniej beztrosko pakuję się na pokład beżowych samolotów...

2 komentarze:

  1. Faktycznie - jedyne słowa, które cisną mi się na usta to "jaka głupia śmierć".

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni po prostu są u siebie :)

    Krzysztof Jubail

    OdpowiedzUsuń