czwartek, 9 lutego 2012

Przeprawa graniczna

Królestwo Bahrajnu to mały kraj, o którym głośno było w ubiegłym roku podczas ubiegłorocznych zamieszek. Na położoną ponad 20 km od wybrzeża Arabii wyspę da się jednak dostać samochodem, a to dzięki temu, że w latach 80tych otwarto most i przeprawę graniczną łączącą dwa kraje. Przeprawa nosi nazwę King Fahad Causeway, została oficjalnie otwarta do użytku w 1986 roku (za Wikipedią) i jest chyba jedną z najdroższych inwestycji tego typu na świecie. Dwadzieścia pięć kilometrów wystarczy, żeby wszystkie saudyjskie zakazy przestały obowiązywać… W każdą środę wieczorem tysiące - jeśli nie dziesiątki tysięcy – alkoholowych turystów obiera kurs na wschód, żeby zażyć odrobiny wolności (nie mówię tu tylko o alkoholu – w Bahrajnie są też piękne kina, ekskluzywne restauracje i… plaże!).

W normalny dzień przeprawa zajmuje około godziny. Przedostać się można wyłącznie samochodem. Na początku dostajemy papierek celny z pieczątką oznaczającą ilość pasażerów na pokładzie pojazdu, którym podróżujemy. Po stronie Saudyjskiej pojazd należy dodatkowo zarejestrować w systemie obsługi granicznej, co by usprawnić obsługę administracyjną przeprawy. Po dwóch kontrolach paszportowych oddzielonych weryfikacją ilości pieczątek na wspomnianej karteczce, następuje kontrola bagażnika - czasem wystarczy głębokie spojrzenie w oczy, żeby celnik machną ręką i powiedział „go”. Jeszcze tylko dodatkowe ubezpieczenie samochodu i jesteśmy po drugiej stronie. Obywatele Saudyjscy restrykcji wjazdowych nie mają. Posiadacze saudyjskiej karty stałego pobytu muszą posiadać wizę wyjazdową/wjazdową do Arabii i z tego co wiem, na tej podstawie można do Bahrajnu wjechać jako turysta. Weekendowy turysta.



Ja dodatkowo „turystycznie” wynajmuję mieszkanie w Bahrajnie, więc mój paszport powoli zaczyna się kończyć. Pieczątka musi być… więc co tydzień w paszporcie przybywa mi 6-8 nowych…



Poszczególne bramki, przy których należy się zatrzymać i pokazać dokumenty, oddzielone są w miarę szerokimi przestrzeniami, na których sfrustrowani kierowcy nierzadko całymi godzinami oczekują na kontrolę. Wczoraj popołudniu z powodu awarii systemu komputerowego po stronie Bahrajnu, wstrzymano całkowicie odprawę na około dwóch godzin. Rezultat był taki, jak by się można spodziewać: ogromny parking samochodowy, wypełniony rozgrzanymi do czerwoności Saudyjczykami, opartymi o klakson (serio). Oni naprawdę myślą, że trąbiąc przez 10 minut bez przerwy coś wskórają. Takie fale „klaksonów” następują regularnie w odstępach kilkuminutowych. Bezskutecznie…



Udało mi się załapać na samą końcówkę tego horroru granicznego (ot bo pracowałem do późna), ale i tak było śmiesznie.



W tym miejscu nie obowiązuje coś takiego, jak minimalny odstęp. Samochody często ocierają się o siebie (!), żeby tylko nie wpuścić kolejnego. Podobne sceny widziałem kiedyś na autostradzie francuskiej, gdzie do opłaty za przejazd w trzech kolejnych punktach poboru opłat ustawiało się 8 kolejek samochodów. Tutaj jest gorzej… bo nie ma w ogóle żadnych pasów ani niczego, co przypomina kolejkę. Zasad brak. Każdy wolny kawałek asfaltu należy zapełnić. Inaczej ktoś inny wjedzie przed nas. Wszystko przypomina "światowy zjazd kobiet", tylko samochody trochę nowsze, a za kierownicami sam kipiący testosteron...

1 komentarz:

  1. Witam
    No to może kiedyś się spotkamy na moście do Bahrajnu .Fajnie piszesz ale nie wszystko jest prawdą ,jak masz kontakty to napijesz się(bimbru) w KSA .pzdr z KSA

    OdpowiedzUsuń