Korzystając z chwili spokoju (!) czekając na wyjazd z parkingu pod lotniskiem w Rijadzie, opisze o co chodziło w zagadce dla spostrzegawczych.
Numer na szybie to PIN komunikatora BlackBerry (bardzo ładnie ktoś zauważył w komentarzach – to taki numer gadu-gadu, pozwalający na przesyłanie krótkich wiadomości tekstowych do innych użytkowników telefonu Blackberry z aktywną usługą „chat”) – ot, bardziej wyrafinowana i modniejsza forma wysyłania wiadomości SMS. System jest o tyle fajny, że nadawca jak i odbiorca, wymieniwszy się numerem PIN, pozostają praktycznie anonimowi…
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Coś, co dla wychowanych w kulturze Zachodu ludzi jest normalne, tutaj urasta do rangi problemu. Młody, zdrowy Saudyjczyk nie ma możliwości podejść do spotkanej na ulicy dziewczyny i wyciągnąć jej na randkę (abstrahując od kwestii tego, że nie bardzo by było gdzie iść, to kultura po prostu nie zna takiej procedury zawierania znajomości). Nie ma też możliwości poproszenia spotkanej kobiety o numer telefonu. Bez wnikania w uwarunkowania kulturowe napiszę tylko, że rodzina dziewczyny mogłaby mieć coś przeciwko takiemu stanu rzeczy.
Dlaczego więc młodzi Saudyjczycy tatuują sobie prawą szybę numerem Blackberry? Odpowiedź znajdziecie pod wejściami centów handlowych. Dzieją się tam ciekawe sceny. Grupy młodych kobiet, w oczekiwaniu na taksówkę/mężów/braci (generalnie samochód, który podjedzie, żeby je „zgarnąć” – towarzyszy temu przy tym rytuał ekspozycji auta na podjeździe każdego centrum), całkiem przypadkowo narażone zostają na kontakt z przejeżdżającym powoli „oznakowanym” pojazdem. Co się dzieje dalej i czy taka metoda „podrywu” w ogóle działa – nie wiem. Nie raz byłem świadkiem takiej sytuacji – niedowiarków zapraszam w każdy weekend na czerwony dywan pod centrum Faisailiah… Ilość aut turlających się przez wjazd do centrum handlowego w godzinach nocnego szczytu jest kosmiczna. Korek jest gigantyczny. I tylko jeden na cztery samochody (na oko) faktycznie kogoś zabiera. Reszta potęguje tłum.
Teraz już wiecie, dlaczego ginąca marka BB tak szybko nie zniknie z rynku Arabii Saudyjskiej. Nawet dziś, w dobie iPhone-a, większość kawalerów posiada dwa telefony, z których drugi to poczciwe BB.
Z innych form podrywu Saudi-Style można wymienić sposób na Bluetooth. Jeśli wasz telefon pozwala się „parować” w celu komunikacji (Nokia lub znów Blackberry), to włączcie Bluetootha i przejdźcie się pomiędzy półkami sklepu z książkami czy innym podobnym spokojnym miejscu (np. Jarir Bookstore lub spokojnie usiądźcie sobie w części fastfoodowej pierwszego napotkanego centrum handlowego). W życiu nie widziałem na wyświetlaczu telefonu komórkowego tylu aktywnych urządzeń Bluetooth nagromadzonych w jednym miejscu!
Świetny wpis. Dzięki za wyjaśnienia :)
OdpowiedzUsuńSuper. Szczerze mówiąc miałam kilka pomysłów, ale prawda przerosła moją wyobraźnię:)
OdpowiedzUsuńA Ty gdzie nakleiłeś swój numer?
OdpowiedzUsuńMozna stawiac zakazy i nakazy, a natura i tak swoje.. :)
OdpowiedzUsuńSwietny blog, prosze o wiecej! :)
Innym sposobem na podryw jest zostawianie numeru swojego telefonu w sklepie, na przykład w koszu z towarami, na półce, w kieszeni ubrania - tak aby obserwowana dziewczyna lub chłopak (tak!!!) to widzieli. Zostawianie kartki obok pozostawianych na stole (norma!) opakowaniach po fastfoodach.
OdpowiedzUsuńSama kiedyś przypadkowo przechwyciłam taką kartkę w sklepie - widziałam przerażenie w oczach ;-)
Pozdrawiam
Przerażenie w oczach, że przechwyciłaś taką kartkę? Czemu? Taka straszna jesteś? :-)
UsuńMoże ludzi jeszcze na ulicy nie straszę:-))), ale jestem co najmniej dwa razy starsza niż target ;-).
OdpowiedzUsuńHe he he.... i stała się jasność :)) Pozdrawiam.
Usuńhhahhaha, ale numer!
OdpowiedzUsuńLudzka wyobraznia granic nie zna ;)
ale czy nie jest prawda, ze bluetooth jest zakazany w KSA?
gdzies mi sie to info po zakamarkach glowy tlucze.
Zapraszam do Dubaju :)
Wszyscy Sudyjczycy na weekend tu przybywaja, i dzieje sie oj dzieje ;))
Swietne i w koncu zrozumialam co widzialam w Emiratach! Turcy tez uwielbiaja swoje BB i wielu ma dwa telefony z czego jeden to wlasnie BB.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawych rzeczy dzięki Tobie się dowiedziałam. Teraz już wiem dlaczego obywatele tego zamkniętego kraju się zachowują tak a nie inaczej w Olsztynie (tak, tak- na tym zadupiu studiuje 150 czy tam 180 osób z tego kraju medycynę, w tym 50 kobiet). Wracając do Twojego wpisu dotyczącego jegomościa na lotnisku z kawą i cukrem, który nie wie do czego służy śmietnik, zastanawiam się skąd u nich takie podejście do dbania o czystość- czyli żadne? Z początku nie wierzyłam, że otóż potrafią oni u nas mieszkając na stancji wywalać śmieci luzem na klatkę schodową i czekać aż ktoś to sprzątnie i wyrzuci... Teraz zaczynam wierzyć. Ja nie mam z nimi styczności z wyjątkiem mijania się w autobusie i bibliotece uniwersyteckiej. Nie znam ich mentalności. A chętnie czegoś więcej się dowiem... Zaskoczyła mnie wypowiedź jednego z saudyjczyków, że szkoda iż nie ma tu żadnego meczetu. Zapytałam go tylko, dlaczego u nich nie ma żadnego kościoła i umilkł, a byłam szczerze ciekawa i nie zamierzałam go w żaden sposób tym pytaniem krytykować. Po prostu zastanawia mnie ogromnie to, że nawet turyści mogą u nich spotkać się ze srogą karą jeśli nie dostosują się do ich zasad... Pomimo bycia ateistką to nurtuje mnie strasznie dlaczego w tym kraju jak ktoś złapie turystę z krzyżykiem na łańcuszku, to owego turystę może czekać sroga kara...
OdpowiedzUsuń