Po blisko sześciu latach spędzonych jedną nogą w Arabii Saudyjskiej, drugą nogą w Bahrajnie - nadszedł czas na zakończenie tego rozdziału w moim życiu. Zamykając konto bankowe i konwertując telefon na pre-paid przez chwilę z uśmiechem na ustach wspominałem jak to kiedyś byłoby cięzko takie dwie karkołomne operacje wykonać w ciągu jednego dnia. Nie dość, że załatwiłem wszystko przed 14. godziną, to jeszcze z uśmiechem na ustach. Uśmiechałem się do siebie wychodząc z biura, jadąc przez most, a nawet stojąc w kolejce na granicy ponad godzinę...
Żeby uzyskać tzw. "fainal exit" w Arabii Saudyjskiej - swego rodzaju wizę uprawniającą do opuszczenia kraju - należy pozamykać wszystkie swoje zobowiązania finansowe i udowodnić to przed pracodawcą / sponsorem (co by sponsora operator nie ganiał za niezapłacone rachunki). Wiza "final exit" nie jest jakaś specjalnie ładna, ani nawet nie znajdziecie po niej śladu w paszporcie - jest w "systemie", więc do wyrobienia jej nie potrzeba niczego więcej niż tylko dostępu do internetowego systemu obsługi pracowników. W moim przypadku najpierw było - "sorry, system is down" , a po kilku godzinach dowiedziałem się, że posiadam samochód. Nie wiem czy to zrządzenie losu, czy ja przyciągam takie problemy, ale faktem jest, że musiałem odbębnić jeszcze jedną podróż do Rijadu w celu dokładnie nie wiem jakim... Chyba tylko żeby agentowi ds rządowych udało się ogłosić kolejny sukces.
Samochód to dobro, którego trzeba się wyzbyć opuszczając Królestwo. Sprzedać lub wyeksportować (powodzenia..!). Owszem, samochód posiadałem dawniej, ale sprzedałem ponad rok temu, co potwierdza mój profil na stronie rządowej moi.gov.sa. Poza tym innych informacji nie mam, bo procedura sprzedaży samochodu wygląda praktycznie tak samo w Bahrajnie, Arabii czy UAE - idzie się z nowym właścicielem do "traffic department" i spędza kilka godzin w kolejce do kilku okienke. Policjant (lub uprawniony pracownik) "zdejmuje" samochód z waszego stanu i przekazuje go nowemu właścicielowi wraz z nową kartą pojazdu i - jeśli wyrazicie potrzebę - z nowymi rejestracjami. System rządowy dla pracodawców w ramach tzw. "informatycznej czkawki" zmian posiadania stanu auta jednak nie odnotował. Trzeba było czarować... Ale się udało. Siedzę właśnie na lotnisku i uśmiecham się do ekranu monitora - obok mnie siedzi samotnie podróżująca kobieta z trójką dzieci (!). Lecę szukać nowych przygód.
W Rijadzie dziś było dość zimno, temperatury rzędu 18 stopni wieczorem sprawiają że wszędzie pełno jest ludzi w czapkach i zimowych kurtkach narzuconych na letnie "koszule". Razem z zimą przyszły zmiany które widać w kraju już coraz bardziej wyraźnie. I nie chodzi o to, że bez problemu można dziś z lotniska do centrum Rijadu pojechać za 30% ceny zupełnie nowym, czystym samochodem prowadzonym przez młodego Saudyjczyka. Czy to, że udział zatrudnionych kobiet w firmie w której pracowałem wzrósł z 1 (jednej sztuki) do 10% w przeciągu 5 lat... Zaczyna się nowy rozdział w historii Arabii Saudyjskiej - nie będzie mnie już tutaj żeby doświadczać zmian na własnej skórze.
PS. Kiedy pierwszy raz leciałem do Krórestwa robić projekt w 2009 roku, w Internecie pełno było bzdur na temat tego jak dziwny i ograniczony to kraj. Znalazłem gdzieś nawet informacje, że na lotnisku wydłubują soczewkę aparatu w telefonie komórkowym (gdzieś w blogach z 2006 roku, których źródeł nie mogę teraz znaleźć). Śmiało mogę powiedzieć, że jeśli byśmy mierzyli bezwzględny postęp kulturowy względem jakichś uniwersalnych wskaźników, to Arabia Saudyjska była by w tej kategorii czołówce całego świata...
niedziela, 4 grudnia 2016
niedziela, 31 lipca 2016
Odnawiamy prawo jazdy w Arabii Saudyjskiej
Czas
leci nieprawdopodobnie szybko. Jakby wczoraj jeszcze zastanawiałem się czy prawo jazdy na 5 lat to nie będzie jakiś nieprawdopodobny overkill, a
tu proszę - 3 dni przed datą wygaśnięcia budzę się z przysłowiową ręką w nocniku i potrzebuję na szybko przedłużyć
"prawko"... Tym razem bez wahania na kolejne 5 lat.
Procedura
odnawiania nie jest jakoś bardzo wymagająca (w odróżnieniu od wydawania nowego) - wizyta na policji kończy się
"przekierowaniem" do pobliskiej szkoły jazdy. W szkole pomocny
recepcjonista wypełnił za mnie (!) cały formularz zgłoszeniowy po arabsku i powiedział co z nim dalej zrobić. Dobrze że miałem przy sobie
zdjęcie. Z formularzem udałem się do okienka nr1. gdzie przybito na zdjęciu pieczątkę i
przekierowano mnie na badania wzroku do jakiegokolwiek ZOZu. Z tego co się dowiadywałem, w Dżeddzie i
Rijadzie takie badanie wykonywane jest na miejscu, "od ręki". Ja
musiałem się udać do przychodni, bo temat rozpatrywałem w AlKhobar. Piorunem znalazłem klinikę, w której na
miejscu i za okazaniem 70 SAR dostałem stempel na policyjnym formularzu.
W ciągu 15
minut byłem już spowrotem w "szkole", tylko po to, żeby dowiedzieć
się, że system is down, i żebym wrócił jutro. Miło, kulturalnie i o mały włos
udałoby mi się zrobić wszystko w mniej niż 2 godziny!
Co ciekawe,
proces odnawiania praw jazdy jest już w jakiś sposób zautomatyzowany i - w
teorii przynajmniej - nie powininen wymagać wypełniania żadnych formularzy.
Niestety strona MOI.GOV.SA, na której dokonujemy rejestracji wniosku o
odniowienie prawa jazdy się koncertowo wywala z błędem
4804R_no_medical_report_found. W wymaganiach jest napisane, że należy uiścić
opłatę (via system SADAD lub za pośrednictwem bankomatu włąsnego banku) i że petycjoner musi być żywy (!). Słowa nie ma o
badaniach. Przynajmniej w moim przypadku nie robili grupy krwi - z tego cowyczytałem w "internetach" na temat procedury, w innych miastach
wymagają ekstra badania grupy krwi (że niby się nie zmieniła od czasu, kiedy
pierwszy raz robiono). W moim przypadku lekarz bez pytania przepisał grupę krwi
ze starego "prawka" do zgłoszonego formularza i o nic nie pytał...
Subskrybuj:
Posty (Atom)