wtorek, 14 maja 2013

Do pracy, rodacy!

Wyobraźcie sobie świat, w którym zawód hydraulika, taksówkarza, murarza, pielęgniarki, dekarza, opiekunki do dziecka, stolarza, kelnera czy jakikolwiek inny, który nie wiąże się z bezczynnym siedzeniem za biurkiem w otoczeniu konsultantów biznesowych z IBMa czy Oracle-a byłby - delikatnie mówiąc - uważany za niegodny Waszego pochodzenia. Wasza rodzina wręcz z obrzydzeniem patrzyłaby na Was, jeśli nie mielibyście pozycji, w której tak na dobrą sprawę jedyną czynnością, którą wykonujecie sami, a nie delegujecie nisko opłacanych imigrantów jest wycieczka do kibla...

Trzy miesiące temu w Arabii Saudyjskiej wybuchła "bomba zatrudnieniowa". Ministerstwo pracy rozpoczęło agresywną kampanię, której długoterminowym golem ma być saudyzacja rynku pracy. Te miliony studentów powoli zaczynają wracać z zagranicznych studiów i szukają roboty - gazety piszą o niedostępności rynku dla młodych, o bezrobociu, o tym, że pracodawcy wymagają nie tylko dyplomu, ale i doświadczenia (no jakże tak można!), no i dziwią się, że Saudyjczyk nie chce pracować za 1500 SAR, kiedy minimalna płaca w sferze budżetowej to 3500 SAR. Rozpoczęły się kontrole w biurach - nawet moja firma wydała specjalne rozporządzenie opisujące w szczegółach w jaki sposób zachowywać się w przypadku nieoczekiwanej kontroli w miejscu pracy. Nadzór w szkołach i na budowach sprawił, że wiele uczelni zdecydowało się na przedwczesne wakacje(!), place budowy opustoszały, a konstrukcje uliczne zamarły w kompletnym bezruchu...

Dlaczego? O przyczynach tego stanu rzeczy pisać nie będę - powiedzmy sobie, że nie do końca tutaj wszystko jest tak, jak być powinno w kwestii ściągania nisko opłacanych "tzw. Niewykwalifikowanych" pracowników zza granicy.

Państwo ogłosiło trzymiesięczny okres przejściowy, w trakcie którego pracownicy "legalni inaczej" mogą się starać o wyprostowanie swojego statusu bez konsekwencji lub - jeśli nie są poszukiwani za jakieś przestępstwa - wystąpić o możliwość powrotu do domu (również bez paszportu). Nagle okazało się, że z tej drugiej opcji chce skorzystać kilkaset tysięcy ludzi, dla których przyjazd do Arabii Saudyjskiej do pracy kończył się zabraniem paszportu przez pracodawcę i niewolniczą harówa za marny grosz. I nie oszukujmy się - tutaj pracowników z Azji traktuje się o wiele gorzej (i płaci się o wiele mniej) niż tym nieszczęśnikom, którzy z roku na rok dają się nabrać na work&travel i przepadają na plantacjach truskawek w południowej Hiszpanii na całe miesiące...

Liczby są zatrważające - w dzisiejszym wydaniu Arab News przytoczono następujące dane: 6 tysięcy obywateli Pakistanu, 60 tysięcy (!) Hindusów, prawie 10 tysięcy Filipińczyków, 7 tysięcy obywateli Sri Lanki - tyle ludzi zgłosiło się w maju do urzędów, by w ramach "amnestii" móc legalnie i bez żadnych konsekwencji opuścić Arabię Saudyjską! Ciekawe, że gazety nie dostrzegają tutaj żadnego problemu ani też nie węszą przestępstwa popełnianego przez obywateli Królestwa, którzy tych nieszczęśników tutaj w końcu sprowadzili i niejako też zmusili do pewnych nielegalnych zachowań...

W cieniu tych rewelacji pojawiają się też optymistyczne informacje - success stories młodych, ambitnych Saudyjczyków, którzy po miesiącach starań wreszcie znajdują upragnioną robotę w Starbucksie, w sklepie (według dzisiejszego wydania gazety, w oczach Saudyjczyków "praca za kasą do niedawna była uważana za hańbiącą") czy szkole jako nauczyciel(ka) języka angielskiego - do tej pory wymogiem bezwzględnym był akcent brytyjski lub amerykański, ale... na w obliczu kontroli, pracujące na czarno żony anglojęzycznych ekspatów przestały przychodzić do pracy i zrobił się problem.

Konsekwencje tego stanu rzeczy będą już lada moment widoczne w braku taksówek, wyższych cenach ubrań w sklepach, a pewnie też i w kosmicznych opóźnieniach przy konstrukcjach dróg, mostów, wieżowców... Ale może i pozytywnie wpłynął na społeczeństwo i sprawią, że zawody, do których w mniemaniu Saudyjczyków kwalifikacji nie potrzeba, staną się godne ich samych. I być może w końcu zawód "inżyniera" przestanie być kojarzony ze zmęczonym Filipińczykiem w zniszczonych butach pracujących w baraku obok fabryki po 12 godzin na dobę, a zacznie być godna białej sutanny i zdobionych złotem tatusiowej fortuny sandałków?

Tylko co na to rodzina powie... ?

Dla tych, którzy szukają, ministerstwo pracy (MoL) oferuje 2200 miejsc pracy, bo w obliczu zaistniałych regulacji brakuje im ludzi do wypełniania papierów i obsługi petentów - jak to w urzędzie od 7 do 14, płaca minimalna, ambicji zero, szans na awans brak. Z jakiegoś powodu ci wykształceni tam nie chcą pracować, a tych niewykształconych przyjąć nie można, bo w takich urzędach tylko błękitno krwiści mogą zaszczytu dostąpić. I znów centralnie planowana gospodarka nie rozumie w czym tkwi problem.

A może będzie to powód do tego, by w końcu jakość życia jak i oferowanych przez samych Saudyjczyków usług się podniesie. Bo dziś niestety jest tak, że o jakości mówi się tylko w kontekście połysku nowozakupionych modeli Toyoty. Bo to, co świadczą za psie grosze "niewykwalifikowani" jest wprost proporcjonalne do nakładu finansowego, które oferuje się im w zamian za wykonanie usługi. Ci, którzy widzieli wykończenie pokoju w pięciogwiazdkowym hotelu w Arabii Saudyjskiej, podejście do klienta w sklepie albo prowizorki mieszkaniowe w drogich "compoundach" wiedzą o czym mówię.

PS. Paweł w bardzo cięty sposób przytacza jeszcze jeden problem, mniej związany z finansami, a bardziej z obyczajem i religią: Sprzątanie czyli czego nie powinni robić faceci - ale na tego rodzaju zmiany jeszcze nie czas.

6 komentarzy:

  1. Wyobraźmy sobie że świat zalewa ropa z łupków , cena leci na łeb na szyję w dół tak jak to się dzieje z gazem i AS biednieje z miesiąca na miesiąc.Ekspaci z Zachodu wyjeżdżają , mejdy i robotnicy z Azji również a panowie w bieli zostają z ropą której nikt nie chce, chyba że za śmiesznie niską cenę.I zostają zdani sami na siebie. Z własną arabską siłą roboczą. Niemożliwe ? Jak najbardziej możliwe. Jeszcze 10 lat temu Gazprom dyktował ceny całemu światu ,ceny i warunki polityczne, dziś Rosjanie zastanawiają się jak zdyskredytować łupki i utrzymać monopol.Jeszcze trzymają za gardło Polskę i dawny swój blok, ale już żeby cokolwiek sprzedać muszą Zachodowi obniżać cenę.Po gazie przyjdzie kolej na ropę z łupków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obawiam się, że im się ta saudyzacja wkrótce sama zrobi:-) U mojego od lat poszukiwali bezskutecznie co najmniej dwóch expatów, a teraz im się zwolniło kolejnych dwóch.

    Coraz więcej ludzi wyjeżdża, co nie ma akurat najmniejszego związku z saudyzacją. Owszem przyjeżdżają nowi, ale ponoć firma mocno musiała obniżyć wymagania.

    Jestem za to zszokowana, gdy filipińskich kasjerów w supermarketech zastąpili miejscowi. No, No, nie wierzyłam, że uda się królowi zapędzić ich do pracy przy kasach ;-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadna praca nie chańbi
    Saudyjczycy to ciekawy naród
    Czytałem o wyczynach saudyjskich studentów w Olsztynie
    Zalane mieszkanie to norma dokonywali ablucji leżąc na podłodze:)
    Jak na praktykach studenckich zwracano im uwagę że źle coś robią to się obrażali i wychodzili

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyczyny studentów z AS w Olsztynie opisała Gazeta Wyborcza. Zalane mieszkania, brud, tony śmieci upchnięte gdzie tylko się dało, nawet ślady butów na ścianach to wygląd mieszkań po ich pobycie. Była nawet jakaś sprawa sądowa o dewastację i ambasada AS zapłaciła odszkodowanie. Doszło do tego że nikt nie chciał im nic wynajmować, pomimo że proponowali wysoką zapłatę.Opinia o nich jest już znana w Olsztynie.

      Usuń
  4. Mialam do czynienia ze studentami z AS podczas studiow w berlinie i mam podobne doswiadczenia. Nie wolno im zwrocic uwagi bo najnormalniej w swiecie sie obrazaja, a wakademiku gdzie mieszkalismy nie mogli zrozumiec, dlaczego dziewczyny w nocy kiedy szly do toalety nie zakrywaly sie calkowicie. Tak wiec ja w pizamie, spodnie plus koszulka na ramiaczkach nalezalam do tych potepionych ;-) Wprawdzie nie na temat, ale musialam sie podzielic ;-)

    OdpowiedzUsuń