środa, 19 lutego 2014

Kontakt - czyli o gniazdkach elektrycznych

Arabia Saudyjska jest tym miejscem, gdzie nie przywiązuje się jakiejś szczególnej uwagi do standardów czy norm - pisałem o tym wiele razy. W ten stan rzeczywistości idealnie wpasowuje się kompletny brak konsekwencji przy dobieraniu… gniazdek elektrycznych.

Mieszają się tutaj wpływy europejskie, amerykańskie i czysto brytyjskie - efekt jest taki, że co hotel, co mieszkanie, co biuro, to listwy zasilające wyglądają inaczej. Nie chodzi jedynie o woltaż, ale także kształt gniazdek w ścianach. Całe szczęście, że dzisiejsze urządzenia elektroniczne niewiele robią sobie z napięcia (większość zasilaczy zadowoli się każdym napięciem z zakresu od 100 do 250 V), jednak kształt gniazdka to już zupełnie inna bajka. Dlatego nie warto oszczędzać na uniwersalnych adapterach (można kupić dosłownie wszędzie) i warto mieć dwa różne, co by się nie okazało, że gdzieś wtyczka nie pasuje, bo jest za wąsko lub po wpięciu do kontaktu wypada…



W nowych hotelach panuje kontaktowy bałagan, w mieszkaniach bywa trochę lepiej. Nowoczesne hotele przeważnie mają w ścianach uniwersalne kontakty z napięciem około 200 V (elektrycy wiedzą dlaczego). W starych budynkach (hotele typowo amerykańskie z lat 80-tych w miastach industrialnych) to dominacja niskiego napięcia i wąskich wtyczek standardu (nie dziwne) amerykańskiego. U mnie w mieszkaniu wszystkie (!) gniazdka wyglądają tak:\



…czyli jeden do (prawie) wszystkiego. Szkoda tylko, że genialny konstruktor nie przewidział, że gniazdo powinno być trochę bardziej odsadzone na zewnątrz, bo każda płaska wtyczka standardu brytyjskiego opiera się o wystający przycisk i nie da się jej docisnąć do końca…

2 komentarze: