czwartek, 14 sierpnia 2014

Mandaty, wizy i znikające posty?

Dostałem mandat. W Arabii Saudyjskiej wszystko teoretycznie jest gdzieś monitorowane. Wypożyczasz samochód - momentalnie dostajesz SMSa z informacją, że na Ciebie zarejestrowane jest auto o numerach XYZ. Przy oddawaniu, auto jest "zdejmowane" z naszego konta. Wszystko jest w systemie. Mandaty też - automatycznie przypisywane są do naszego "konta", a ich spłacanie polega na wpisaniu odpowiedniego numeru po zalogowaniu się do konta bankowego.

Po kilku latach spędzonych tu (jako specjalista ds. bezpieczeństwa systemów IT), nachodzi mnie taka smutna refleksja, że systemy te operowane są przez ludzi, którzy ich konkretnie nie rozumieją, a wszystko opiera się na archaicznych zasadach zrozumienia i wzajemnego poszanowania, które nijak nie spełnia podstawowych wymogów bezpieczeństwa operacji w systemów informatycznych w XXI wieku! Gwarantem bezpieczeństwa wszystkich transakcji w "systemie" jest numer identyfikacyjny rezydenta, do którego przypisane jest wszystko… od numeru telefonu przez konto w banku aż po rejestracje samochodową. Znając czyjś numer, można narobić tutaj niezłego bałaganu. Niekoniecznie świadomie. Jeśli ktoś się pomyli wpisując gdzieś w rubrykę systemu wasz numer pod nazwiskiem kogoś innego - zaczyna się robić naprawdę nieciekawie. W ramach ciekawostki z cyklu "bezpieczny dział IT" - tutaj możecie sprawdzić ile mandatu dostałem bez konieczności podawania żadnych dodatkowych danych (musicie znać mój numer, albo losowy numer zaczynający się od cyfry 2, długi na 10 cyfr; captcha oczywiście nie działa, więc zostawiacie to pole puste). Tutaj natomiast sprawdzicie jaki jest status mojej wizy oraz czy aktualnie znajduję się w Arabii Saudyjskiej czy poza (ta strona już ciut lepsza używa https). Informacje potrzebne do identyfikacji mojej osoby znajdziecie w Internecie… groźne?

I tak w ramach dyskusji wypłynęła historia jednego z pracowników mojej firmy, który zmieniając pozycję opuścił właśnie Arabię Saudyjską. Do zapłacenia miał jeszcze około $5000 zaległych rachunków telefonicznych z numerów, których nigdy nie posiadał… (nie opuścisz kraju dopóki nie uregulujesz wszystkich debetów/kart kredytowych/pożyczek czy rachunków za Internet). Reklamację - owszem, można zgłosić, ale nikt z nami nie chce rozmawiać dopóki zaległości nie uregulujemy. A jak już uregulujemy, to też nie bardzo chcą rozmawiać, bo przecież się przyznałeś do winy, drogi kliencie…

I tak mam mandat za przejechanie na czerwonym świetle, od którego nie mogę się odwołać, bo przecież system się nie myli. Zgadza się data, miasto, tylko miejsce zupełnie nie... Odwołać się chciałbym, ale formularz reklamacyjny zgłasza błąd 404 (strona nie istnieje). Można iść do sądu, ale czy warto tracić nerwy i pieniądze dla tych $ 150? Trochę jeszcze czasu minie zanim jakaś ważna "tożsamość" zostanie skradziona i ktoś w końcu zrobi burzę i zmiecie te wszystkie prowizoryczne zabezpieczenia i obsługę klienta… Póki co, nikomu na tym nie zależy. I tak chyba dwa miesiące temu na cały dzień padł Internet w całej Arabii (tzn. cała sieć szkieletowa obsługiwana przez królewskiego providera "leżała"). Myślicie, że były jakieś odszkodowania za niedziałające bankomaty albo 8 godzin, które niektórzy musieli spędzić na granicy, bo "system is down" i nie można było odczytać numeru wizy w "systemie" ? Taka codzienność w Arabii Saudyjskiej…

Zauważyłem też, że conajmniej jeden z postów z 2012 roku zniknął bez śladu czy też mojej interwencji z tego bloga (!). Tak więc na tym chyba zakończymy... nie pisać gdzie mnie nie chcą...

4 komentarze:

  1. Sledze Twoj blog od dluzszego czasu i zawsze piszesz ciekawe rzeczy na temat zycia w Arabii Saudyjskiej.

    Bylam bardzo zdziwiona, ze faktycznie nie ma sie problemu z wgladem do jakis danych - nie mowiac juz o jakiejs pomylce. No coz, jak zwykle bardzo rzetelny i ciekawy artykul :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Permanentna inwigilacja? Aż się boję, że w końcu i w Australii wprowadzą taki system, który na granicy ci powie: niu niu, nie lecisz, bo mandacik niezapłacony. Tutaj to byłoby tym bardziej groźne, że prawdopodobnie działałoby sprawnie...
    Swoją drogą jakoś nie chce mi się wierzyć, że ci Google usuwa posty z bloga. Jesteś pewien, że sam tego nie zagubiłeś? To byłaby ciekawa sprawa... Pozdrawiam z Melbourne.

    OdpowiedzUsuń
  3. ...pamiętam jak opisywałem temat mandatów jakoś na początku pobytu tutaj... nie jest to mój pierwszy mandat i doskonale pamiętam jak wylewałem swoje żale na temat wątpliwości jakie miałem względem systemu opłat mandatowych i ich wpływu na resocjalizację mandatobiorcy... teraz wpisuję wyraz "mandat" i nie znajduję tutaj nic...

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi przerażająco, totalna inwigilacja i brak ochrony danych. Czy po akcji kolegi sprawdzałeś, czy przypadkiem ty nie masz kilku dodatkowych numerów telefonów? :D

    OdpowiedzUsuń