sobota, 11 lipca 2015

O lataniu w Arabii Saudyjskiej (jeszcze) słów kilka

W tym roku nagromadziło mi się okazji do latania drugą (z dwóch obecnych) krajową linią lotniczą w Arabii Saudyjskiej - NAS (czy też "flynas"). Linia ta - z bólem stwierdzam - nie trzyma standardu ustanowionego przez Saudi Airlines - samoloty są przeważnie spóźnione, obsługa naziemna ma w głębokim poważaniu wszystko i wszystkich, nie serwuje jedzenia i wszędzie panuje gigantyczny ścisk… ale po kolei.

Kiedyś narzekałem, że w Saudi Airlines jest głośno, ciasno i załoga nie panuje nad tłumem (albo na pokładzie można spotkać sokoły) - muszę przyznać, że w ciągu ostatnich kilku lat stan rzeczy zmienił się wyraźnie na plus. Nie pamiętam, żeby w ciągu ostatnich dwóch lat mój samolot (SaudiA) się spóźnił (…więcej niż pół godziny, co zwykle da się nadrobić, bo rozkład jest zawsze ustawiony na wyrost i lot z Dżuddy do Dammam według rozkładu liczony jest na 2 godziny 20 minut, podczas gdy w rzeczywistości trwa 1:50"). NAS jest pod tym względem daleko w tyle. Również bałagan podczas wsiadania do samolotu na pokładzie NASu jest o wiele większy - już dawno temu w Saudi Airlines zauważyli, że kobiety obok mężczyzn siedzieć nie mogą, a FLYNAS cały czas ma problem z identyfikacją płci, przez co boarding strasznie się czasami przedłuża i towarzyszy mu wiele śmiesznych sytuacji ("przepraszam, ktoś tu siedzi…", "przepraszam, tam jest kobieta…", "...czy mogę pana poprosić o zmianę miejsca bo..."). Informatyczny, bądź co bądź, system rezerwacji miejsc powinien - przynajmniej w większości - ten problem rozwiązać. A tak nie jest. Często zdarza się wręcz, że dwie osoby mają przypisane to samo miejsce (dwie osoby, które dostały bilet wydrukowany przez obsługę naziemną - nie wiem jak taka sytuacja jest w ogóle możliwa w dobie cyfryzacji i informatyzacji).

Kilka tygodniu temu "system was down" - miałem szczęście, bo zrobiłem checkin online - zawsze próbuję się "wczekinować", mimo że zwykle latam z bagażem dodatkowym. Upiekło mi się, samolot poleciał wypełniony może w 20%, mimo że długa kolejka ludzi czekała przy okienku aż system ożyje. Zostali na ziemi… W XXI wieku - niebywałe.

M pisał niedawno o tym dlaczego w krajach arabskich ludzie nie siadają na swoich miejscach - do tego bałaganu dorzućcie jeszcze kulturowy problem różnic płciowych i ich wpływu na strefę nietykalności osobistej typowego mieszkańca Arabii Saudyjskiej - i jest "bałagan" przez wielkie B. Na to wszystko nakłada się NASowy sposób naliczania dodatkowych opłat jeśli chcemy sobie wybrać jakieś konkretne miejsce (np. w rzędzie z wyjściem awaryjnym, gdzie ilość miejsca na nogi jest porównywalna z tylną kanapą w maluchu, czyli i tak jakieś 20cm więcej, niż w ich standardowym "economy class"). Wyobrażam sobie taką sytuację, gdzie po uiszczeniu opłaty za ekstra miejsce w "exit row" znajduję tam siedzącą już osobę - nie wiem czy nie martwię się na wyrost, bo jeszcze nigdy nie udało mi się tak właściwie dokonać opłaty za ekstra miejsce, bo system płatności zawsze odbija mnie jakimś nieoczekiwanym błędem i informacją, żeby zgłosić się do okienka (czyli tam, gdzie już za późno na zmianę miejsc). Całe szczęście, że ostatnie miejsca są niepłatne - staram się zwykle latać w ostatnim lub przedostatnim rzędzie, gdzie spora jest szansa na to, że będę jedynym podróżującym w całym rzędzie…

W tym całym bałaganie kluczową rolę pełnią stewardessy i tutaj się zdziwiłem bardzo - okazuje się, że we FLYNASie pracuje spora grupa Słowianek - w tym i Polek (!). Moja dotychczasowa średnia spotkanych "Agnieszek", "Joann" czy "Mart" to 50% (łatwo rozpoznać po uśmiechu na ustach i… tabliczce imiennej). Zadanie nie jest łatwe, bo krew pasażerów niebieska, to i temperament gorący, bagaż podręczny często 3x większy niż przestrzeń bagażowa nad głowami pasażerów, ciasno, a do tego wszyscy pasażerowie mają srogie miny (to chyba z kultury i mrużenia oczu przed słońcem) - nie widziałem nigdzie na świecie takiego nagromadzenia złowrogich spojrzeń jak podczas wsiadania do samolotu linii krajowej, klasy ekonomicznej Saudi Airlines czy NAS... Gorące pozdrowienia dla naszych rodaczek i szczere wyrazy współczucia - mają co robić na tych lotach i na pewno nie narzekają na nudę zwłaszcza w pierwszych minutach od otwarcia drzwi samolotu…

Dla kontrastu powiem, że usłyszałem kiedyś od pracownika SaudiA o tym, że ich linia chwali się 80% udziałem kobiet wśród zatrudnionej kadry (nie udało mi się potwierdzić, ale wiarygodne informacje - w końcu w USA średnia jest podobna). Oczywiście żadna z zatrudnionych stewardess nie posiada Saudyjskiego paszportu, ale to już temat na inny wpis. Zdecydowana większość pracowniczek SaudiA to Filipinki i mieszkanki krajów Afryki Północnej - Maroko, Tunezja, Egipt etc.. Z tego co obserwuję, proporcje są podobne w NASie, jednak z dość znaczną domieszką krwi słowiańskiej.

Kończąc ten wywód, zaloguję się na stronę programu lojalnościowego FLYNAS, żeby zgłosić brakujące mile za dzisiejszy lot - w końcu checkin online nie pozwala podać numeru lojalnościowego, a obsługa naziemna jest tak niekompetentna, że nawet nie wie (albo udaje, że nie wie) jak dorzucić numer "nasmiles". Zbieram - może warto będzie, a nuż kiedyś te punktu przeliczą się na jakiś priority boarding albo możliwość wyboru miejsc w exit row (tak w teorii jest teraz w SaudiA, gdzie status wynikający ze zgromadzonych mil pozwala się wbijać na pokład poza kolejką razem z klasą biznes).

7 komentarzy:

  1. Oj sporo informacji udzielałem polskim stewardessom, które dostały pracę w NAS :)

    OdpowiedzUsuń
  2. od jednej zainteresowanej usłyszałem, że praca w NAS jest o wiele lepsza, niż w pretendującej do tytułu najlepszej linii świata Qatar Airways na lotach międzynarodowych... prawda to?

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujący wpis :) czekam na kolejne części !

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się składa, że ja obecnie pracuję we Flynas i przyznam, że wspis mnie ubawił i bardzo pozytywnie zaskoczył :) Niestety to cała prawda, z jaką na codzień się borykamy w pracy i mimo ogólnie panującego bałaganu w tej części świata...u nas jest chyba największy ;) cóż w Qatar Airways nie pracowałam, dlatego nie mam porównania, lecz szczerze wątpię, aby u nas pracowało się lepiej...To pewnie zależy od priorytetów jakie się ma w głowie wyjeżdżając do pracy na Bliskim Wschodzie tzn. pod względem zarobkowym Flynas jest bardzo dobrym miejscem. Jeśli jednak wziąć pod uwagę inne profity jakie oferują swoim pracownikom regularne, 5-cio gwiazdkowe linie t.j. bilety na zniżki, pobyty, jakieś tam "zwiedzanie świata" to jesteśmy daleko w tyle... Mimo wszystko wyjazd do Arabii to ciekawe doświadczenie. ..mądra osoba wiele z niego wyniesie :) pozdrawiam gorąco i do zobaczenia na pokładzie! :) Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Może co o uchodźcach. Jak mają się realia do oficjalnych, prasowych info?

    OdpowiedzUsuń
  6. Prosimy o częstsze wpisy, raz na rok to zdecydowanie za rzadko !

    OdpowiedzUsuń