W Dubaju jest trochę inaczej. Brakuje mi przymiotników, żeby opisać przepych, rozmach i bogactwo nowoczesnej metropolii. A z tego, co udało mi się zorientować w mapie, nie dotarłem nawet do centrum. Najwyższy budynek świata otoczony jest lasem niedokończonych drapaczy chmur.
Dookoła same przebudowy, niedokończone autostrady i ciągnące się kilometrami biurowce. Ale nie ma bałaganu. Nie ma kurzu, nie ma śmieci… Jest za to słońce, ekskluzywne plaże, przepiękne i czyste ulice, praktycznie same nowe samochody.
Jest też metro. Ponad pięćdziesięcio kilometrowy odcinek, którym dotrzeć można z przedmieść do samego centrum finansowego oraz dzielnic „Media City” i „Internet City”. Przystanki wyglądają jak z kosmosu – brat zarzucił mi nawet fotomontaż:
Szalenie trudno odnaleźć się w gąszczu autostrad, bo – zgodnie z arabską tradycją – skoro paliwo jest tanie, to stać cię na to, żeby pojechać 10km dalej i zrobić nawrotkę, więc jak się spieszysz, nie popełniaj błędów. Ale jak już się człowiek przyzwyczai, to jazda po tym mieście (metropolii) nie sprawia większych trudności.
I nikt nie trąbi jak zapala się zielone światło. Nikt nie próbuje nikogo zabić. Po części dlatego, że kamery i fotoradary są średnio co 50 metrów, po części dlatego, że jednak tutaj o wiele więcej „ludzi północy” za kierownicą (wybaczcie porównanie, ale kto był na Bliskim Wschodzie albo chociaż w Egipcie, to rozumie czym różni się kierowca z Europy / USA od kierowcy z tych rejonów i wybaczy generalizację…).
Internet City to ogromny kompleks budynków „zamieszkałych” przez największe korporacje hi-tech: IBM, Dell, Sony, Microsoft, wszystkie w zasięgu wzroku. Tylko Oracle jakby trochę z boku.
Troszkę żałuję, że od początku nie starałem się o pracę w tym rejonie, bo jednak wrażenia estetyczne Dubaju powalają resztę świata na kolana i - jeśli nie brać pod uwagę temperatury i wilgotności – to chyba jedno z ciekawszych miejsc do rozwijania profesjonalnych aspiracji jednostki.
Jeśli planowalibyście wycieczkę na taras widokowy Burj Khalifa, polecam zapisać się z tydzień wcześniej, bo w weekendy jest ciasno – a windy na górę dla turystów kursują raz na pół godziny. Nie dane mi było zrobić zdjęć z góry – najbliższy dostępny kurs był o 22:30…
A jeśli komuś za gorąco, to można iść na narty. Stok o długości sporo przekraczającej to, co oferuje Górka Szczęśliwicka w Warszawie zlokalizowany jest w centrum handlowym Mall of Emirates.
Nie trzeba mieć ze sobą nic, żeby móc rozkoszować się zimowym szaleństwem – dostaniemy kombinezon, sprzęt, kask, kijki – wszystko, co niezbędne.
Godzina zabawy w przeliczeniu na polskie realia kosztuje mniej niż godzina kręgli w Galerii Mokotów w weekend.
PS. Autobusy są wszędzie. I owe słynne klimatyzowane przystanki też.
PS2. Informacja dla Polaków -> alkohol tylko na lotnisku dostępny jst bez licencji ;) W całym mieście bez problemu można napić się dowolnego trunku z dowolnego krańca świata w każdej większej restauracji czy hotelowym barze.